sobota, 2 marca 2013

Epifity w akwarium - jak z nimi postępować ?

W tym artykule postaramy się przedstawić jak sobie radzić z roślinami których nie sadzimy tak jak większości roślin wodnych. Mamy tu jedną generalną zasadę – nie sadzić w podłożu. Ze względu na sposób odżywiania się tych roślin, posadzenie w podłożu doprowadza z reguły do gnicia, utraty dobrej kondycji rośliny. Jeśli nie zareagujemy w porę roślina najprawdopodobniej zginie.

Najpopularniejsze epifity w akwarium to anubiasy, bolbitisy, microsoria, wątrobowce, mchy.
Sprawdzając samą definicję możemy łatwo ustalić co o epifitach powie nam Wikipedia:
Epifit (gr. epi – na, phyton – roślina), porośle, aerofit – roślina rosnąca na innej roślinie, ale zwykle nie prowadząca pasożytniczego trybu życia. Korzysta z innego gatunku jako podpory, a odżywia się najczęściej samodzielnie. W ekosystemach lądowych wyrasta często w miejscach, gdzie gromadzi się martwa materia organiczna (np. w kącie gałęzi/pędu) lub osiedla się na pędach innych roślin, a składniki odżywcze i wodę pobiera z powietrza i niesionych przez nie pyłów, opadów i detrytusu gromadzącego się w kątach pędów. Nieliczne epifity wykształcają ssawki i wyzyskują w różnym zakresie swego żywiciela (np. jemiołowate i loganiowate). Epifityzm jest szczególnie częsty wśród gatunków organizmów wodnych.

Więc jak sadzić epifity?
  1. Przygotować sobie kawałek korzenia, skałki czy też po prostu kamień.
  2. Coś czym przymocujemy roślinę. Można użyć specjalnych do tego celu nici. Dobra też będzie cienka żyłka wędkarska lub nawet zwykła nitka. Podobno bawełniane nitki mogą się rozkładać w akwarium wiec lepsze mogą okazać się te z materiałów sztucznych. Kluczowa sprawa to po prostu dobre zamaskowanie mocowania.
  3. Mocujemy roślinę tak by w akwarium przypadkowo nie odpadła od użytego elementu.
    Nić lub żyłka działa równie dobrze jak nożyczki więc moc wiązania dostosowujemy do rodzaju rośliny.
  4. Po pewnym czasie nić, żyłkę można usunąć ale nie jest konieczne.
Poniżej na zdjęciach efekt operacji na drobnych sadzonkach z rodzaju microsorium.

I gotowe elementy do użycia w akwarium.

Zeszyty Akwarystyczne nr 38

Szkarłupnie w akwarium morskim 

          Czy akwarium morskie jest ładniejsze od słodkowodnego? No cóż – to rzecz gustu (oraz, oczywiście, umiejętności jego twórcy), ale faktem pozostaje, że większość laików (a więc osób na co dzień niezwiązanych z akwarystyką i oglądających akwaria tylko sporadycznie, np. na wystawach akwarystycznych) uważa za bardziej atrakcyjne właśnie akwaria morskie. Zapewne jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy jest dużo większa różnorodność organizmów, jakie można w nich hodować, począwszy od ryb, poprzez cały przekrój bezkręgowców osiadłych i mobilnych. Doskonałym przykładem tej bioróżnorodności jest typ szkarłupni (Echinodermata) grupujący kilka gromad zwierząt tak różnych od siebie, że na pierwszy rzut oka trudno uwierzyć, aby mogły być ze sobą w jakikolwiek sposób spokrewnione. Wiele z nich, takich jak strzykwy, jeżowce, rozgwiazdy czy wężowidła, można z powodzeniem pielęgnować w domowym akwarium.
          Szkarłupnie zamieszkują głównie morza i oceany, choć nieliczne z nich bywają spotykane również w estuariach, a nawet w wodach słodkich. Są typem niezwykle bogatym w gatunki – do tej pory opisano ich ponad 7000, co więcej, w osadach kopalnych odkryto pozostałości po 13 000 gatunków już wymarłych, niezwykle licznie zamieszkujących dawne oceany. Najstarsze znalezione szczątki pochodzą sprzed 540 milionów lat. Na podstawie obecnie dostępnych informacji ustalono podział tego typu na trzy podtypy. Pierwszy z nich – gładce (Homalozoa) – obejmuje wyłącznie organizmy kopalne, drugi – nóżkowce (Pelmatozoa) – grupuje cztery gromady, z których do naszych czasów dotrwała tylko jedna – liliowce (Crinoidea). Wreszcie trzeci podtyp – beznóżkowce (Eleutherozoa) – skupia pięć gromad – jedną kopalną i cztery, przedstawiciele których żyją współcześnie. Są to: strzykwy (Holothuroidea), rozgwiazdy (Asteroidea), jeżowce (Echinoidea) oraz wężowidła (Ophiuroidea). Jako ciekawostkę warto dodać, że w pochodzących sprzed ćwierćwiecza książkach można znaleźć wzmiankę o jeszcze jednej gromadzie szkarłupni – kołonicach (Peripoda). Te odkryte dopiero w 1986 r. organizmy rzeczywiście zaklasyfikowano początkowo w randze osobnej gromady, po poddaniu ich szczegółowym badaniom włączono je jednak do rozgwiazd.

piątek, 1 marca 2013

Magazyn Akwarium nr 3/2013 (127)

W 127 numerze Magazynu Akwarium, min:

  • Heiko Bleher: Kalimantan Tengah, cz. 2
  • Paweł Czapczyk: Macropodus opercularis, czyli fakty i mity o wielkopłetwie
  • Anna i Aleksander Bielscy: Akwaponika, cz. 2
  • Clive Green: Metoda Estimative Index: dozowanie suchych soli
  • Konrad Mączka: Twardość wody w akwarystyce, cz. 2

poniedziałek, 25 lutego 2013

Wizyta na hodowli paletek w Gronitach

Czy wyobrażacie sobie, że można hodować tyle ryb w akwariach, że trudno stwierdzić ile ich tak na prawdę jest ? Albo by ich było tyle by dawać im więcej niż wiadro jedzenia dziennie? ..tak wiadro. Otóż to wszystko możliwe. Podczas naszego ostatniego spotkania udało nam się porozmawiać z Andrzejem Krajewskim - hodowcą palet w podolsztyńkich Gronitach. Zapraszamy do lektury.

Kiedy zaczęła się Twoja przygoda z paletkami ?
Około 16 lat temu. Wcześniej było akwarium ozdobne a w nim wielkopłetwy wspaniałe, gurami, mieczyki. Były również ryby labiryntowe. Chciałem je wszystkie rozmnożyć. Problem był z tym ogromny, bo nie wszystkie gatunki były dostępne i nie wszystko dało radę wtedy kupić.
Kiedy poczułeś, że może być to ta główna działalność w życiu, a nie hobby?
Jak założyliśmy działalność gospodarczą. Przyszło to dość szybko, jakieś dwanaście, trzynaście lat temu. Postanowiłem robić to na poważnie, zakładając i hodowle i firmę. Jak wzięliśmy pierwszą setkę i pojechaliśmy do Trójmiasta to rozeszły się jak świeże bułeczki.
Ale tak naprawdę nie jest to popularne zajęcie. Ile takich hodowców można spotkać w okolicy, województwie może w Polsce?
', '
Mnóstwo (śmiech). Ja znam niewiele. Praktycznie znam tylko tych, co przyjeżdżają na giełdę w Łodzi. Jest tam nas 6 może 7 osób. Na taką małą skalę jest tylko tyle, na większą skalę jest pewnie więcej.
Czyli ta twoja skala działalności jest mała jak rozumiem
Idzie wyżyć (śmiech)
Zgodzisz się z takim obiegowym stwierdzeniem że są to trudne ryby w hodowli?
Nie jest łatwa. Jak byś chciał mieć akwarium dekoracyjne, to nie jest aż taka trudna. Ale jak byś chciał hodować , rozmnażać to jest już trudne. Wszystko zresztą jak robisz w dużej ilości jest trudne, nawet jak uprawiasz marchewkę. Wtedy zaczynają się problemy. Z paletką jest tak, że im mniej ktoś wie na ich temat tym lepiej. Nie doszukuje się wtedy chorób itp. Zasada jest też taka, że im większa paletką tym jest prostsza. Żeby duża paletkę zabić to trzeba mieć dobre chęci.
W literaturze przedmiotu proponuję się około 50 litrów wody na paletkę. U Ciebie te paletki pływają mocno stłoczone.Tak my tez proponujemy tak minimalnie 40 litrów na paletkę. Jeżeli w 200 litrowym akwarium pływa 10 paletek to można mówić o przerybieniu. Nawet pod względem estetycznym nie wygląda to ładnie
A takie minimalne akwarium dla paletek ? Nie mówię o hodowli, ale o akwarium dekoracyjnym?
My w hodowli trochę przyoszczędziliśmy, bo mamy 60 litrów na parkę i jest im już trochę przyciasno. A tak w dekoracyjnym jak w 240 litrów wpuścisz 4-6 sztuk to powinno być ok
Mówiłeś, że próbowałeś rozmnażać inne gatunki ryb dlaczego zatem wybór padł na palety ?
No wiadomo palet jest najładniejsza a ilość odmian jest dużo. Tak samo sytuacja stała się teraz z gupikiem. Z tym że gupik żyje 2-3 lata i koniec.
Jak wygląda dzień hodowcy palet ?
To może żona powie (śmiech). Karmienie i sprzątanie. Muszę sobie przygotować jedzenie dzień wcześniej wieczorem. Wieczorem odmrażam mięso, rano mam mięso odmrożone. Rano gotuję warzywa. Potem karmienie mieszanką, karmienie artemią sprawdzanie czy wszystko w porządku z rybami. Same karmienie trwa tak lekko 40 minut. Zresztą tak naprawdę nie liczy się czasu. Raz w tygodniu Andrzej przywozi serca indycze (ponad 100 kg). Więc trzeba poświęcić czas na odtłuszczenie.
Czy macie jakiś przepis na mix dla palet ?
Generalnie jak jest mała paletka, to może wcinać same serducha. Czym jest większa tym musi dostać więcej pokarmu roślinnego. I wtedy tak nawet 80% warzywek a 20% mięsa. Serca indycze bo są chudsze, a po drugie łatwiej je na naszym terenie dostać.
Jak to jest z tymi wszystkimi odmianami barwnymi paletek ? Czy hodowane przez was paletki występują dziko w naturze?
My mamy tylko odmiany hodowlane. Nie mamy paletek z odłowu. Niektóre odmiany są podobne do tych występujących w naturze, inne są typowo hodowlane w naturze nie występujące.
Starcie się krzyżować odmiany ?
Raczej robimy to bardziej odtwórczo. Kiedy wyhodowaliśmy odmianę red rose to sprzedaliśmy maluszki jako bronze, a potem zrobiły się bordowe. Dużo odmian sobie sami wyhodowaliśmy. One istnieją oczywiście gdzieś tam na świecie, ale my również je uzyskaliśmy w naszej hodowli. Czasami coś nam wyjdzie czego nie ma na giełdzie w Łodzi- a tam akurat importerzy mają większość odmian paletek i to na bieżąco.
A propo importerów . Czyt to jest duża konkurencja dla was ?
My nie mamy konkurencji. Nie traktujemy ich jako konkurencji. Po prostu każdy sobie rybki hoduje Konkurencja ze wschodu jest zresztą ograniczona transportem lotniczym.
Nasze polskie paletki lepsze ?
No nie do końca. Nie ukrywam, że Azjaci robią to dobrze. Paletki są rybami drogimi. Tak naprawdę nie najważniejszy jest też kolor , bo Azjaci często wprowadzają nowe odmiany barwne. Ważny jest kształt i jeżeli paletka jest duża i kształtna to na pewno się sprzeda w Japonii czy Ameryce . Nie ma co ukrywać, że znajdą się ludzie gotowi zapłacić tam duże pieniądze. W Polsce nia ma zbyt wielu takich ludzi dlatego trafiają tu sztuki mniej kształtne .To
co wspomniałem transport lotniczy podnosi cenę i chętnych na naprawdę azjatyckie palety jest niewielu.
A jak wygląda sprawa chorób paletek ?
Wszystko zależy od warunków. Czasami jak ktoś nie ma pojęcia o hodowli tych ryb to może lepiej .I i to wszystko. Tak jak my. Na początku kupiliśmy 16 paletek wielkości dwudziestogroszówki z czego przeżyło 14. Kumpel który mi to sprzedał powiedział, że one nie są w stanie przeżyć. U nas przeżyły. A czasami ktoś kombinuje, cuduje i ryba zdycha. Moim zdaniem im mniej kombinacji przy tej rybie, tym lepiej ta ryba się czuje. Czasami jak ludzie ma gorsze chwile, coś jak epidemia grypy na wiosnę. Wtedy większość ludzi naczyta się bzdur, zaczyna je odrobaczać i je dobija. Podczas gdy generalnie nie trzeba odrobaczać a zwyczajnie odczekać chwilę lub zmienić dietę. Warto wtedy pozwolić dojśc im do siebie bez większej ingerencji.


Powiedz dwa słowa o całym systemie technicznym hodowli. Sam go wymyśliłeś?
Większość systemu powstała metodą prób i błędów. Mamy stałą podmianę wody. Działa ona na zasadzie obniżenia poziomu PH. Gdy woda się zakwasza od jedzenia lub odchodów to następuje jej podmiana na świeżą. Dużo pracy dzięki temu odchodzi. Mamy własną wodę ze studni. Mamy ogrzewanie podłogowe oraz nawiew ciepłego powietrza do hodowli. Podmieniamy wodą o temperaturze około 31-32 stopni.
A jak było ze zbudowaniem rynku zbytu. Było to trudne na początku ?
Nie koniecznie . Jeździło się na giełdę w Łodzi poznawało się przyszłych hurtowników, którzy praktycznie co tydzień coś tam brali. Tak pojawili się stali odbiorcy. Troszeczkę funkcjonowaliśmy w internecie, a nawet na allegro. Co prawda chyba nie sprzedaliśmy żadnej ryby przez allegro ale informacja poszła w świat i parę osób przez to się podłapało na zakup ryby. Są też osoby, które mają hodowle biorą od nas ryby a potem sprzedają jako własne.
Pseudo hodowcy?
Nie do końca. Jak kupisz rybę to już jest twoja.
Jak zmienia się rynek palet na przestrzeni lat ?
Myślę że jest oczywisty wzrost w stosunku do lat poprzednich i można dziś sprzedać większą ilość. Osobiście czasami chciałbym mieć tak z 10-20 ton więcej wody, chociaż tak na prawdę nie zamierzam w najbliższym czasie rozbudowywać hodowli. To co mam absolutnie nam wystarcza.
A jak dzieci przyzwyczaiły się do hodowli rybek ?
Bardzo to lubią , podpisują swoje akwaria, liczą ile rybek sprzedaliśmy. Chciały by je karmić.
Powiedz jeszcze dwa zdania o giełdzie w Łodzi
Jest w czwartek w Łodzi giełda zoologiczno-wędkarska i tam wszystko kupisz. No prawie wszystko. Czasami jak jest problem z jakąś rybą ą np. z altumą, ale jak znasz odpowiednich importerów to możesz załatwić sobie coś za jakiś czas. Teraz nie można z powodu ustawy sprzedawać psów i kotów. Kiedyś to nawet małpę na sprzedaż widziałem
A czy to prawda, iż wszystko na tej giełdzie robi się w biegu?
O godzinie 12 bramę otwierają i dla sprzedających i większości kupujących. Jak chcesz coś kupić musisz być do 14. Jak jest okres przedświąteczny to idą króliczki,chomiczki. Ja sprzedaję zamówione wcześniej ryby +dwa kartony dodatkowo. I czasami jest tak, że tracisz nadzieję że coś sprzedasz. Po 15 wpuszczają detal i tak 2,3,5 i tą resztę sprzedasz. Giełda to dobre miejsce centrum Polski w jednym czasie. Bardzo się to sprawdza
Jak się transportuje ryby ?
Worek foliowy, styropianowy box. Dodaję się też czysty tlen.
Zaglądasz na fora o paletkach ? Dokształcasz się ? Skąd czerpiesz informację o paletkach?
Ja akurat mam średnie pojęcie o internecie. Żona robi zakupy przez internet. A ja w ogóle nie włączam komputera, szkoda mi czasu. Jak robiliśmy naszą stronę www [która obecnie już nie funkcjonuje] to patrzyliśmy jakie strony mają inne hodowle?
A dwa słowa na temat konkurencji ? Co sądzisz o paletkach Stendktera?
Nie wiem nigdy od nich nic nie brałem. Więc nie mam zdania.
Parę danych na temat hodowli . Ile litrów ?
21 000
Ile pływa paletek ?
Nie wiem nie liczyłem (śmiech)
Ile mięsa zużywasz dziennie do karmienia?
Około 10 kg serc indyczych
I na koniec naszej rozmowy zadam pytanie które mnie nurtuje . W twoim domu o dziwo, nie ma akwarium dekoracyjnego – nie kusi cię mieć coś fajnego w salonie ?
Kusi, ale pewnie skończyło by się to dokładaniem ryb, zabawą w rozmnażanie i kolejną hodowlą
Dziękuje za rozmowę.

Słowo komentarza po naszej wizycie. Cała wyprawa na pewno jest fantastycznie wspominana przez wszystkich uczestników. Zdjęcia które opublikowaliśmy są ze zwykłego telefonu, więc niestety nie oddają uroku ryb jaki chyba wszystkim się udzielił. Na miejscu zobaczyliśmy paletki chyba we wszystkich możliwych stadiach rozwoju. Zaczynając od ikry i małych przecinków żerujących na skórze rodziców po paletki jak 50 gr aż do palet o wielkości słusznej patelni ;) Sama możliwość obejrzenia hodowli, rozmowy przy kawce na miejscu sprawiła nam ogromną frajdę. Dziękujemy za gościnność Gospodarzy i życzymy dalszych sukcesów z paletami.
WMKA "Bocja"