Na ofertę bezpłatnego testowania pokarmów firmy JBL trafiłem całkiem przypadkiem, przeglądając pocztę e-mail. Sceptycznie podchodząc do tego wszystkich tego typu inicjatyw, służących głownie wyciąganiu danych osobowych , postanowiłem spróbować. Wypełniłem formularz, wysłałem zgłoszenie i ... zapomniałem.
Jakie było moje zdziwienie, gdy wkrótce otrzymałem e-mail z łamaną polszczyzną z tytule JBL PlanktonPur - Państwa bezpłatny pakiet do testowania i z angielską treścią o przesłaniu próbek.
I znowu zapomniałem o tym mailu, aż tu któregoś dnia listonosz przyniósł niepozorną kopertę.
W środku było 11 saszetek z pokarmem , list życzący sukcesów w hodowli,
Z tyłu opis poszczególnych parametrów i możliwości ich korygowania za pomocą produktów JBL - niestety tylko w języku niemieckim
Występuje w dwóch gramaturach 16g (8 listków po 2g) i 40g (8 listków po 5g)
oraz w rozmiarze planktonu M (średni) i S (mały). Trzeba przyznać, iż pokarm w rozmiarze małym jest naprawdę mały , więc spokojnie możemy karmić najmniejsze ryby.
Ogólne wrażenia z testowania
- pokarm po otwarciu dość specyficznie pachnie , ale w sposób dość przyjemny. Widać tu zalety szczelnego opakowania.Jest ono na tyle trwałe i wytrzymałe, że nie może być tu mowy o przypadkowym otwarciu.
- pokarm wydaję się być dobrze dobrany, bez widocznych śmieci a po otwarciu ma dość intensywny żółtawy kolor.
- ryby jedzą go bardzo chętnie,
- mały otwór pozwala na powolne dawkowanie pokarmu co pozwala zjeść go rybom w całości
Pokarm w saszetkach wydaję się być idealną alternatywą dla osób, które chcą urozmaicić dietę a nie za bardzo mają czas na hodowlę czy pozyskiwanie żywego pokarmu "z natury".
Dużym plusem jest łatwa dostępność do pokarmu. Moje saszetki mają około 6 miesięcy trwałości, można je przechowywać w temperaturze pokojowej, więc są dużo lepszą alternatywą niż mrożony "żywy pokarm". Warto dodać, iż ten ostatni wymaga dobrej zamrażarki i "zrozumienia" domowników co do przechowywania "robaków" między jedzeniem.
Czy są zatem minusy ? Oczywiście! Ta wygoda, łatwy dostęp musi mieć również swoją "ładną"cenę. Mała saszetka za około 3 złote. Zatem tanio nie jest . Pokarmu nie jest dużo (2 lub 5 gram) więc traktować należy go bardziej jako uzupełnienie codziennej diety lub sytuację awaryjną, gdy nie mamy dostępu do żywego pokarmu.
Podsumowując jest to produkt prawie idealny, ale niestety dość drogi, a przy większych hodowlach zupełnie nieopłacalny. Gdyby jego cena oscylowała wokół ceny żywego pokarmu (tego w woreczkach) z pewnością cieszyłby się ogromną popularnością.
Jest to zatem pole do popisu dla krajowych producentów żywego pokarmu, aby zrobić pokarm tani, łatwo dostępny i bezpieczny.