środa, 1 sierpnia 2012

Zeszyty Akwarystyczne nr 32

 Koralowce twarde


Terminu „koralowce twarde” próżno szukać w naukowych książkach i akademickich podręcznikach (które zresztą, nawiasem mówiąc, w ogromnej większości opisują koralowce bardzo po macoszemu i bez należytej znajomości tematu – dość wspomnieć, że jako gatunki „typowe” często prezentowane są w nich te wysoce specyficzne i odbiegające zwyczajami od większości swych krewniaków). Nic dziwnego – jest to bowiem twór ze wszech miar sztuczny, sprokurowany przez praktycznych i nie lubiących zbytnich komplikacji miłośników akwarystyki. Z punktu widzenia systematyki do koralowców należy bowiem ok. 8000 znanych dziś nauce gatunków zwierząt (w tym miejscu, na wszelki wypadek, przypomnijmy raz jeszcze, że koralowce to NIE rośliny, ale ZWIERZĘTA, choć ich wygląd, a nawet zwyczaje faktycznie łatwo mogą wprowadzić pod tym względem w błąd). Ich naukowy podział jest skomplikowany, niejednoznaczny i ulega częstym modyfikacjom wraz z kolejnymi odkryciami i teoriami badających je specjalistów. Dlatego właśnie akwaryści sporządzili własny podział: w obrębie wszystkich koralowców (często potocznie zwanych przez nich po prostu „koralami”) wyróżniają korale miękkie (przy czym do tej grupy zwyczajowo zaliczają również grzybowieńce, zoantusy i niektóre ukwiały), korale rogowe oraz korale (koralowce) twarde. Dzisiaj zajmiemy się tą ostatnią grupą. Zaliczają się do niej najpiękniejsze i najbardziej pożądane, ale też, niestety, najdroższe i najtrudniejsze w utrzymaniu w warunkach akwariowych gatunki. Od korali miękkich i rogowych na pierwszy rzut oka odróżnia je posiadanie wewnętrznego szkieletu wapiennego. Sprawia on, że wyjęty z wody koral twardy prawie nie zmienia swojego wyglądu (pomijając chowające się polipy). Koralowce miękkie –zgodnie z nazwą – w ogóle nie posiadają szkieletu i – poza wodą – tracą swe kształty, przypominając galaretę lub kawałek mięsa. Z kolei korale rogowe (głównie gorgonie) posiadają wprawdzie szkielet wewnętrzny, ale nie wapienny a rogowy (stąd nazwa). Zasada, na podstawie której wyróżnia się koralowce twarde, jest więc dość jednoznaczna i stosunkowo jasna.

Akwarium 4/2012 (148)

W „Antologii dowcipu polskiego” znalazłem żart popularny w latach 60., w czasach, gdy w sklepach permanentnie brakowało mięsa i produktów pochodnych. Brzmiał on mniej więcej tak: „Czym różnił się przedwojenny sklep mięsny od powojennego?”. I odpowiedź: „Na przedwojennym sklepie mięsnym widniał napis RZEŹNIK, a w środku było mięso. Na sklepie powojennym napisane jest MIĘSO, a w środku jest… rzeźnik”. Dlaczego o tym piszę? Otóż mam wrażenie, że trochę podobna sytuacja ma miejsce w sklepach akwarystycznych. Jeszcze przed trzydziestu laty były to w większości nieduże klitki, w których za ladą stał prawdziwy akwarysta – pasjonat, który o sprzedawanych przez siebie rybach i roślinach wiedział dosłownie wszystko. Oferta sklepu była wprawdzie skromna (akwaryści, którzy zaczynali swą przygodę z tym hobby choćby w latach 80. doskonale to pamiętają), ale za to u właściciela można było uzyskać mnóstwo cennych rad lub po prostu sobie z nim porozmawiać. Obecnie takich sklepów jest już jak na lekarstwo, a i te ostatnie – niestety – pewnie wkrótce znikną. Zastąpiły je wielkopowierzchniowe markety zoologiczne w galeriach i centrach handlowych. W licznych zbiornikach pływają tam setki gatunków ryb, o których jeszcze przed ćwierćwieczem mogliśmy tylko pomarzyć lub pooglądać je na czarno-białych zdjęciach w atlasach. To akurat dobrze, gorzej, że w ogromnej większości takich sklepów nie ma nikogo, kto by się na tych rybach znał i potrafił udzielić fachowych porad. Nawet, jeśli sprzedawca posiada bowiem choćby minimum wiedzy na ich temat, to najczęściej nie ma czasu na dłuższe rozmowy z klientami. Siłą rzeczy zostajemy więc z rybami sami i sami musimy zdobyć odpowiednią wiedzę na ich temat. Dlatego właśnie uważam, że rola fachowej literatury (w tym dwumiesięcznika „Akwarium”) jest obecnie ważniejsza niż kiedykolwiek, stanowi ona bowiem jedno z nielicznych pewnych źródeł wiedzy akwarystycznej niezbędnej dla prawidłowej pielęgnacji roślin, ryb i innych zamieszkujących nasze zbiorniki stworzeń.
A co w bieżącym numerze? Zapraszamy do stanięcia oko w oko z tajemniczymi i fascynującymi zarazem wężogłowami z gatunku Channa striata. Opowie o nich pasjonat tych ryb – Pan Marcin Szuchnik. Wszystkich miłośników fauny jeziora Tanganika zapraszamy do lektury drugiej części artykułu Pana Michała Mięsikowskiego dotyczącego strategii rozrodczej poszczególnych grup gatunków ryb zamieszkujących ten unikalny, afrykański akwen. Następnie Pan Zbigniew Strzelecki przedstawi własne propozycje polskiego nazewnictwa ryb z rodziny kolcobrzuchowatych, zaś Pan Jakub Kijak zaprezentuje swój przepis na akwarium w stylu czarnych wód. Potem Pan Wojciech Urynowicz zapozna nas z treścią jednego z nowszych rozporządzeń Ministerstwa Środowiska, które – jak się okazuje – może również dotyczyć wielu akwarystów. Na zakończenie proponujemy prezentację kolejnej już nowości roślinnej autorstwa Pana Pawła Szewczaka oraz następną edycję naszego konkursu fotograficznego wraz z rozwiązaniem edycji z numeru 146. W imieniu całej Redakcji życzę Państwu miłej, wakacyjnej lektury.
dr inż. Paweł Zarzyński, Redaktor Naczelny
 
  • Marcin Szuchnik- Wężogłów Channa striata
  • Michał Mięsikowski - Rozród i opieka nad potomstwem ryb z jeziora Tanganika (część 2)
  • Zbigniew Strzelecki - Polskie nazewnictwo kolcobrzuchowatych (Tetraodontidae)
  • Jakub Kijak - Moje Akwarium: „zbiornik do moczenia drewna”
  • Wojciech Urynowicz - Rozporządzenie ministerstwa środowiska w sprawie gatunków obcych