W
„Antologii dowcipu polskiego” znalazłem żart popularny w latach 60., w
czasach, gdy w sklepach permanentnie brakowało mięsa i produktów
pochodnych. Brzmiał on mniej więcej tak: „Czym różnił się przedwojenny
sklep mięsny od powojennego?”. I odpowiedź: „Na przedwojennym sklepie
mięsnym widniał napis RZEŹNIK, a w środku było mięso. Na sklepie
powojennym napisane jest MIĘSO, a w środku jest… rzeźnik”. Dlaczego o
tym piszę? Otóż mam wrażenie, że trochę podobna sytuacja ma miejsce w
sklepach akwarystycznych. Jeszcze przed trzydziestu laty były to w
większości nieduże klitki, w których za ladą stał prawdziwy akwarysta –
pasjonat, który o sprzedawanych przez siebie rybach i roślinach wiedział
dosłownie wszystko. Oferta sklepu była wprawdzie skromna (akwaryści,
którzy zaczynali swą przygodę z tym hobby choćby w latach 80. doskonale
to pamiętają), ale za to u właściciela można było uzyskać mnóstwo
cennych rad lub po prostu sobie z nim porozmawiać. Obecnie takich
sklepów jest już jak na lekarstwo, a i te ostatnie – niestety – pewnie
wkrótce znikną. Zastąpiły je wielkopowierzchniowe markety zoologiczne w
galeriach i centrach handlowych. W licznych zbiornikach pływają tam
setki gatunków ryb, o których jeszcze przed ćwierćwieczem mogliśmy tylko
pomarzyć lub pooglądać je na czarno-białych zdjęciach w atlasach. To
akurat dobrze, gorzej, że w ogromnej większości takich sklepów nie ma
nikogo, kto by się na tych rybach znał i potrafił udzielić fachowych
porad. Nawet, jeśli sprzedawca posiada bowiem choćby minimum wiedzy na
ich temat, to najczęściej nie ma czasu na dłuższe rozmowy z klientami.
Siłą rzeczy zostajemy więc z rybami sami i sami musimy zdobyć
odpowiednią wiedzę na ich temat. Dlatego właśnie uważam, że rola
fachowej literatury (w tym dwumiesięcznika „Akwarium”) jest obecnie
ważniejsza niż kiedykolwiek, stanowi ona bowiem jedno z nielicznych
pewnych źródeł wiedzy akwarystycznej niezbędnej dla prawidłowej
pielęgnacji roślin, ryb i innych zamieszkujących nasze zbiorniki
stworzeń.
A co w bieżącym numerze? Zapraszamy do stanięcia oko w oko z tajemniczymi i fascynującymi zarazem wężogłowami z gatunku Channa striata.
Opowie o nich pasjonat tych ryb – Pan Marcin Szuchnik. Wszystkich
miłośników fauny jeziora Tanganika zapraszamy do lektury drugiej części
artykułu Pana Michała Mięsikowskiego dotyczącego strategii rozrodczej
poszczególnych grup gatunków ryb zamieszkujących ten unikalny,
afrykański akwen. Następnie Pan Zbigniew Strzelecki przedstawi własne
propozycje polskiego nazewnictwa ryb z rodziny kolcobrzuchowatych, zaś
Pan Jakub Kijak zaprezentuje swój przepis na akwarium w stylu czarnych
wód. Potem Pan Wojciech Urynowicz zapozna nas z treścią jednego z
nowszych rozporządzeń Ministerstwa Środowiska, które – jak się okazuje –
może również dotyczyć wielu akwarystów. Na zakończenie proponujemy
prezentację kolejnej już nowości roślinnej autorstwa Pana Pawła
Szewczaka oraz następną edycję naszego konkursu fotograficznego wraz z
rozwiązaniem edycji z numeru 146. W imieniu całej Redakcji życzę Państwu
miłej, wakacyjnej lektury.
dr inż. Paweł Zarzyński, Redaktor Naczelny
- Marcin Szuchnik- Wężogłów Channa striata
- Michał Mięsikowski - Rozród i opieka nad potomstwem ryb z jeziora Tanganika (część 2)
- Zbigniew Strzelecki - Polskie nazewnictwo kolcobrzuchowatych (Tetraodontidae)
- Jakub Kijak - Moje Akwarium: „zbiornik do moczenia drewna”
- Wojciech Urynowicz - Rozporządzenie ministerstwa środowiska w sprawie gatunków obcych
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz